sobota, 23 marca 2013

Nowe opętanie :)

No może nie tak do końca nowe, bo z masą solną miewamy randki dość często. Nowy jest sam pomysł na słony wytwór :) Który choć wymaga wiele zachodu, ma także wiele zastosowań, tzn. zastosowanie ma jedno - ma być ozdobą - ale nada się na różne okazje, a nawet i bez okazji. Mowa o ptaszorach z masy solnej, które skradły moje serce. Ponieważ nigdzie nie mogłam kupić takich jakie chciałam (uroki mieszkania w małym mieście)  zrobiłam sobie własne :) W planach ma także zrobienie wielkiego zająca, ale nie wiem czy się wyrobie przed tegoroczną Wielkanocą :)
Ale do rzeczy. Ptaszyska podpasowały mi pod hasełko  wyzwania w Pracowni AngeluS "Z głową w chmurach",  więc dziś na szybciora żeby się załapać do zabawy :)









12 komentarzy:

  1. Piękna ptaszyna:)życzę powodzenia w wyzwaniu:) dziękuję za odwiedzinki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow rewelacja pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiekna. Masz niesamowity talent.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu! Cudne te ptaszki! Pogodnych świąt p.s.u mnie śnieżno - biały Wielki piątek, pozdr magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ulotne i zwiewne Twoje ptaszki. Romantyczne.
    A czy mogę mieć pytanie natury technicznej? Od lat robię różne rózności z masy solnej, anioły, diabły, kamyczki. Ptaszki także, ale nie tak piękne jak Twoje. Raczej w stylu przysadzistych gołębi:-) I nigdy, nigdy nie udało mi się zrobić ptaszka z uniesionym ogonkiem! Zawsze mi on opada w czasie pieczenia - suszenia, a i przed. Właśnie z tego powodu są przysadziste i siedzące z leżącym ogonkiem. Jak to robisz ???? Jeśli to oczywiście nie tajemnica zawodowa:-)
    A tak w ogóle to pięknie tu u Ciebie:-) Ja dopiero początkuję blogowo, ale już od dawna do Ciebie zaglądam:-) Pozdrawiam ciepło, a nawet jeszcze cieplej.
    Edyta z Kubkiem Kawy (http://strzepki-okruchy.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję. Jestem z nich naprawdę bardzo zadowolona, tez nie spodziewałam się takiego efektu w pierwszej próbie :) A ogonek sterczy dzięki wykałaczkom :)

      Usuń
    2. Ach... A ja posiłkowałam się drucikiem. Być może ciężar masy go przyginał. Dziękuję za podpowiedź.
      Pozdrawiam
      Edyta z Kubkiem Kawy

      Usuń