Rok czasu wybierałam się na trag staroci i jakoś zawsze było mi nie po drodze, aż wreszcie wczoraj mi się udało i dotarłam (mimo naprawdę paskudnej pogody). Nie robiłam sobie wielkich nadziei, co w rezultacie wyszło mi na dobre, ponieważ nie kupiłam absolutnie niczego. Kilka rzeczy co prawda wpadło mi w oko, ale ich ceny były niestety po za moim zasięgiem. Tak więc wróciłam z pustymi rękoma.
Ale nie odpuszczę sobie tak łatwo, mam w planach namówić babcię mojego męża żeby pozwoliła mi pobuszować w swoim garażu. Mam przeczucie, że kryją się tam prawdziwe skarby :) :)
A póki co wracam do delektowania się chyba najbardziej leniwą niedzielą w ciągu ostatnich kilku miesięcy. :)
Uściski :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz