poniedziałek, 28 lipca 2014

Nadeszła wiekopomna chwila...

...mojemu synkowi wyszedł pierwszy ząbek :) Na razie to zaledwie okruszek, ale już blady strach padł na matkę - jak to teraz będzie z karmieniem?! No cóż pożyjemy, zobaczymy. 
A póki co upał daje nam się we znaki, blok rozgrzany do czerwoności i tylko możemy sobie pomarzyć o ucieczce do babcinego domku, ale damy radę (chyba). Kilka dni temu zakupiliśmy chustę, ale chyba Franek jest już za duży (siedem miesięcy), żeby go dopiero przyzwyczajać do noszenia w chuście, bo jakoś nie wzbudza jego zachwytu. U mnie wprost przeciwnie. Bardzo żałuję, że kiedy Mo pisała, z milion razy, o zaletach noszenia w chuście mój mózg chyba nie działał (zaskoczył dopiero ze dwa tygodnie temu). Ale obiecuję sobie, ze przy drugim dziecku wystartujemy z chustowaniem od samego początku :) bo mój kręgosłup już ledwo zipie.
pozdrawiamy gorąco - omotani, a raczej zamotani Karolina i Franek :)

4 komentarze:

  1. Brawo dla ząbka:) ja właśnie oddelegowałam chustę do właścicielki, bo mi przywiozła, żebyśmy sobie ułatwili życie ale ja jakoś się z tym nie widzę i mój Marek również. Chyba nie będę żałować?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy :) No właśnie Franek też najwyraźniej się nie widzi w chuście, a ja bym chętnie korzystała z jej dobrodziejstw :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też żałuję, że nie kupiłam chusty jak Julita była mała, bo taka z niej przylepa że szok. Przy następnym :))

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Neh, ja nosiłam od początku i Zofia tak czy owak nie chciała. Wiła się i darła, uspokajała się tylko we śnie:P Ja to bym sobie bardziej życzyła, by moje dziecko było wózkowe niż chustowe, ale nie było mi dane;)

    OdpowiedzUsuń