Aż 30 dni nieobecności, ciekawe czy dostanę promocję do następnej klasy,
bo mojej nieobecności nie usprawiedliwia nic po za lenistwem, a jak
wiadomo to żadne usprawiedliwienie :) Okolicznością łagodzącą może być tylko ślub siostry, który na dobre kilka tygodni wprowadził lekki chaos w życiu całej rodziny. Ale już po fakcie i można wracać do normalności.
Powolutku zabieram się za realizację zaległych planów, moja stłamszona
wena twórcza również wraca do formy. Pora tylko na dobre
rozprawić się z rozpanoszonym lenistwem, które niestety nie daje się tak
łatwo :)
Mam nadzieję, że słonko, które pojawiło się dziś u mnie po kilku dnia nieobecności pomoże mi się zmobilizować :)
Na pierwszy ogień idzie dziś świeżo ukończony naszyjnik. Czeka tylko na sukienkę, której przeróbka od wczoraj utknęła w martwym punkcie.
Aha, no i jeszcze do kompletu, przemalowałam sandały, ale to może innym razem :)
Ściskam Karolina :)
ach cudny naszyjnik ... och a ten czas tak leci nie ubłaganie szybko ze mi go czesto brakuje ... pozdrawiam cieplutńko
OdpowiedzUsuńdziękuję :) To prawda czas gna ostatnio na złamanie karku, pewnie ani się obejrzymy a będzie Gwiazdka :)
UsuńWOW! Ten naszyjnik jest obłędnie piękny. Jedno z najpiękniejszych zestawień kolorystycznych - jak dla mnie. Twój blog to taki powiew świeżości dla mnie... :)
OdpowiedzUsuń