Kto był sprytny i pracowity podczas zeszłorocznego urlopu nad morzem? To byłam ja :) Ponieważ przez większość pobytu (czyli cztery dni z pięciu) niemal nieustanie niebo raczyło nas rożnymi rodzajami opadów, od kapuśniaczku po nieliche ulewy, trzeba było znaleźć sobie jakieś zajęcie. Plażing w strugach deszczu bowiem jest mało relaksujący i raczej szarpie nerwy niż je koi. Dlatego razem z mężem dzień w dzień, razem z tubylcami zbieraliśmy jagody i (haha uwaga) nie zjadaliśmy ich (no dobra trochę zjedliśmy) tylko mroziliśmy i przywieźliśmy do domu :)
Tadam, taka byłam mądra :) i teraz w nagrodę zajadam się smakowitymi jagodami :)
Ściskam jagodowo Karolina :)
mmm ale jakież teraz macie pyszności :)
OdpowiedzUsuń:) o tak :)
UsuńMy kupowaliśmy od sąsiadki po cenie okazyjnej i w tym czasie byczyliśmy się na plaży. Ach, to były czasy:P A sezon jagodowy już niebawem się rozpocznie...
OdpowiedzUsuń:) Nam niestety pogoda pokrzyżowała plany :)
UsuńUjacie!!!! jagodki pycha! a jaka satysfakcja jak jeszcze "samonazbierane":-)))
OdpowiedzUsuńrzeczywiście były pyszne, a co lepsze jeszcze trochę zostało :) więc tym razem może będą pierogi z jagodami :)
OdpowiedzUsuń